PREZENTACJE SZTUCZEK I ZABAWY PAMIĘCIOWE
Wśród publiczności cyrku usiadło kilku dyrektorów z branży, aby obejrzeć niezwykły numer. W napiętej ciszy Wielki Bosco wspiął się po linie, stanął na niewielkiej platformie 40 m nad areną, nabrał powietrza w płuca i zaczął machać rękami przy narastającym crescendo werbli. W pewnej chwili oderwał nogi od platformy i pofrunął. Wykonywał w powietrzu różne ewolucje, latał w górę, w dół, w poprzek, do tyłu. Po kilku minutach jeden z dyrektorów odzywa się do pozostałych: - Dobrze, fruwa. I to wszystko? Niektórzy z was mogą zastanawiać się, po co opisuję tyle pamięciowych sztuczek w tej książce. Jestem człowiekiem estrady, więc czy dobrze robię, że sam sobie tworzę konkurencję? Otóż wcale mnie to nie martwi. Nawet jeśli ktoś z Was stanie kiedyś oko w oko z publicznością, wiem, że będzie na tyle pomysłowy, że ułoży i przedstawi swój własny program. Jest takie prawo w show-biznesie, że o tym, czy ktoś jest dobry w zawodzie decyduje nie to, co prezentuje, ale jak; sam program jest tylko środkiem do tego celu. Możesz opowiadać dowcipy, tańczyć, śpiewać, popisywać się niezwykłą pamięcią, fikać kozły czy fruwać, ale sprawdzasz się tylko wtedy, kiedy bawisz publiczność. Sztuczki pamięciowe opisuję głównie z dwóch powodów. Po pierwsze, chcę pokazać, że metody, którymi się posługuję, mają wiele praktycznych zastosowań, nie tylko na estradzie, a po wtóre, uważam, że najlepszym sposobem, aby się tych metod nauczyć, jest przy okazji zabawić lub zadziwić przyjaciół. A możesz to robić wszędzie; w domu, klubie osiedlowym, u znajomych czy na wycieczce. Jest tylko jeden warunek: rób to dobrze, na tyle dobrze, aby przyniosło to chlubę i Tobie, i moim metodom. Wszędzie, również w życiu estradowym, trafiają się wyzbyci skrupułów ludzie, którzy zrobią wszystko, aby tylko pomóc sobie w karierze. Przynajmniej raz w roku ktoś kradnie mi jakiś numer; ostatnie był to nawet cały program (bez najtrudniejszych punktów), co nie zdarza się często, mimo nagminnych kradzieży w ogóle. Zezłościło mnie jednak nie to, że facet zaprezentował mój program, ale to, że przedstawił go źle. Czego zresztą można się było spodziewać; dobry estradowiec nigdy nie kradnie cudzych pomysłów. Nie, zdradzając tajemnice zawodowe nie obawiam się konkurencji, gdyż wierzę, że będzie to konkurencja zdrowa. W tym rozdziale opiszę więc wiele sztuczek z moich dawnych programów (niektóre z nich pokazuję zresztą do dzisiaj). Pierwsza z nich to zapamiętywanie przedmiotów i inicjałów. Poproś, aby każdy z obecnych (najlepiej jeśli jest kilkanaście osób) wymienił jakiś przedmiot i dwie litery (mogą to być własne inicjały). Sztuczka polega na tym, że słysząc nazwę przedmiotu zgadujesz, jakie były inicjały i odwrotnie. Jest to bardzo łatwe i bardzo widowiskowe. Wystarczy znaleźć słowo, które na początku i końcu będzie miało dwie zadane litery, a potem skojarzyć je z odpowiednim przedmiotem. Np. R. T. i żyrandol. Połącz raut z żyrandolem. B. D. i butelka. Butelkę skojarz z bardem. P.S. i wentylator - pies siusia w wentylator, itd. Cechą metod pamięciowych jest ich elastyczność. Można je wykorzystać do wielu zadań. Np. sztuczkę, którą już znasz, a którą nazwałem "brakująca karta", da się wykonać również z liczbami. Niech ktoś wypisze na kartce numery od 1 do 52 lub więcej i potem wymienia je i "ptaszkuje" w dowolnej kolejności, ale nie do końca; Ty zgadujesz liczby, których nie wymienił. Postępujesz tak samo, jak w sztuczce z kartami, tzn. najpierw "okaleczasz" zakładki wymienianych liczb, a potem przebiegasz w myśli wszystkie zakładki raz jeszcze, od pierwszego do ostatniego numeru na liście. Jeśli natrafisz na zakładkę "zdrową: - będziesz wiedział, że takiej liczby nie usłyszałeś. Jedna z najlepszych sztuczek karcianych to "schowana karta". Wychodzi najlepiej w obecności co najmniej 52 osób. Jeśli jest mniej, weź mniej kart. Najpierw rozdajesz całą talię, aby każdy miał po jednej karcie, a potem prosisz o podanie nazwy każdej z nich i miejsca, gdzie kto ją chowa. Teraz musisz skojarzyć zakładkę danej karty z miejscem jej ukrycia. Np. waleta pikowego ktoś chowa do portfela. Do portfela w kieszeni lejesz wino z butelki (wino, jak pamiętasz, to walet pikowy), itd. Kiedy już wszystkie karty zostaną "pochowane", podajesz dokładnie, gdzie która jest. Możesz również zaimponować niezwykłą pamięcią do liczb. To też łatwe. Jeśli nauczyłeś się innych niż bazowa lista zakładek do 16 lub 20 (o czym pisałem w rozdziale 12), zrób tak: Ktoś pisze na kawałku papieru cyfry od 1 do 20, a później głośno przyporządkowuje im jakąś dwucyfrową liczbę. Ty na hasło numeru podajesz liczbę albo odwrotnie: w tej sztuczce zakładek "doraźnych" używasz do zapamiętania kolejności, a innych (tych z listy bazowej) - do liczb właściwych. Np. nr 3 i 34. W "obrazkowym" systemie zakładek 3 to koniczyna, więc kojarzysz koniczynę z murem (34). Gęsty dywan koniczyny pokrywa mur albo fragmenty muru tkwią porozrzucane na ogromnej łące koniczyny. Jeśli użyjesz zakładek "alfabetycznych", wtedy "wszy" będą łazić po tym murze (tfu!), itd. Pełen zaufania do własnych sił, powyższą listę liczb i numerów możesz uzupełnić o jakieś przedmioty i też je zapamiętać. Szukasz wtedy zabawnych skojarzeń między trzema elementami. Np. niech pod nr 9 znajdzie się toster i 24. Trzymajmy się na razie "obrazkowego" systemu zakładek. A więc fajka stoi na sztorc w tosterze i dymi, a nad nią lata w tę i z powrotem bardzo zdenerwowany nur (24). Jak już wiesz, każdą opisana w tej książce metodę, można wykorzystać w jakiejś sztuczce, a z kolei każda sztuczka dostarcza pomysłu na inne zastosowanie metody w praktyce. Słów zastępczych możesz użyć np. do zapamiętania nazwisk i kart, albo nazwisk i przedmiotów, metoda pomocna w zapamiętywaniu dużych liczb przydaje się do zapamiętania nazwisk i numerów dowodu, albo serii banknotów, itd. Powiedzmy, że na hasło nazwiska podajesz numer dowodu lub odwrotnie. Jak to robisz? Kojarzysz słowo (słowa) zastępcze nazwiska ze słowem zaczynającym się i kończącym na pierwsze dwie litery serii, dodajesz do tego zakładki kolejnych cyfr numeru i już. Zdaję sobie sprawę, że raczej niewielu z Was uzna pamięciowe opanowanie alfabetu Morse'a za warte zachodu, ale chcę pokazać raz jeszcze, że przy pomocy świadomych skojarzeń można zapamiętać absolutnie wszystko, pamiętając tylko o metodzie, aby "niezrozumiałe uczynić zrozumiałym". Jedynym ograniczeniem jest wtedy tylko własna wyobraźnia. Nie jest to właściwie sztuczka jako taka, chociaż pomysł zrodził się z metody, jak zapamiętać inicjały i przedmioty. Alfabet Morse'a dlatego tak trudno zapamiętać, że jest całkowicie abstrakcyjny. Układ kropek i kresek sam w sobie nic nie znaczy, nie można podłożyć pod niego żadnych obrazów, trzeba więc sprawić, aby zaczął coś mówić. Jeśli kropce przyporządkujemy np. głoskę "r" a kresce głoskę "t",wtedy dla każdej litery, tj. każdego układu kropek i kresek da się znaleźć jakieś wyobrażalne słowo, lub słowa, które zarazem przypomną o jakie kropki i kreski chodzi. Przyjrzyj się poniższej liście:
A .- robot
B -... terror
C -.-. tortury
D -.. trubadur
E . Ra (tratwa)
F ..-. rower na torach
G - -. tatar
H .... rura robura
I .. rowerek
J .- - - rastaman na totemie
K -.-tort
L .-.. kretyn w rurach
M - - tato
N -. tryk
O - - -Tadek na taczkach się toczy lub TTT
P .- -. raut u Turka
Q - -.- tato z kretem
R .-. ruptura
S ... rabarbar
T - tea
U ..-roraty
V ...- raki na roratach
W .- -parytet
X -..- stary kret
Y -.- - tramwaj z totkiem
Z - -.. tomaty z kurarą

Spróbuj powiązać teraz każde powyższe słowo lub zdanie z konkretną literą alfabetu, tak aby jedno przypominało o drugim. Możesz w tym celu użyć zakładek "alfabetycznych" albo "przymiotnikowych" (rozdział 12 lub 22). W pierwszym przypadku kojarzysz asa z robotem, bez z terrorem, cep z torturami, itd. (listę zakładek musisz uzupełnić tylko o Q - np. kuk i x - np. ixi). W drugim wyobraź sobie jak wygląda archeologiczny robot, brodaty terroryzm, ciche tortury, drobnołuskany trubadur, aż do zalatanych tomatów z kurarą. Możesz również wykorzystać bazową listę zakładek, jeśli znasz numeryczną kolejność alfabetu. Wtedy robot wpadnie do dołu, Noe zajmie się terrorem, mysz wrzaśnie na torturach, trubadur sypnie ryżem, itd.

Rodzaj skojarzeń zależy oczywiście od Ciebie. W ten sposób nauczysz się alfabetu Morse'a w pół godziny. Oczywiście nie znaczy to, że od razu staniesz się biegłym telegrafistą. Do tego trzeba dużej praktyki i doświadczenia, ale powyższa metoda, aby na początku nauki po prostu zapamiętać znaczenie sygnałów, jest znakomita. Jak więc widzisz, systemy pamięciowe można wykorzystać wszędzie. Sztuczki i zabawy, które opisałem w tej książce, nie zamykają oczywiście całej listy. Jej uzupełnienie czeka na Ciebie. Ale pamiętaj, zawsze może Ci się przytrafić to, co pewnemu artyście w kolejnej historii z cyrku: Popisowy numer. Wysoko, 40 metrów nad areną, bez żadnego zabezpieczenia, cyrkowiec kładzie na linie piłkę tenisową, na niej odwrócone do góry nogami krzesło, sam staje na tym krześle na głowie, po czym zaczyna grać nogami na skrzypcach. Przygląda się temu przedstawiciel agencji cyrkowej. Po paru minutach odwraca się do kolegi i mówi: - No, Jehudi Menuhin to on nie jest!